Zgodnie z wymaganiami Unii Europejskiej, polski sektor energetyczny powinien dostosować się do unijnej dyrektywy 2001/80/WE w sprawie ograniczenia emisji do powietrza niektórych zanieczyszczeń z dużych źródeł spalania paliw, znanej jako dyrektywa LCP (Large Combustion Plants).
"Akt ten wprowadza ograniczenia emisji niekorzystnych dla środowiska - dwutlenku siarki oraz tlenków azotu. W przypadku dwutlenku siarki problem nabiera rangi strategicznej i dotyczy wejścia w życie ograniczeń w postaci tzw. pośrednich celów emisyjnych dla kraju" (Paweł Grzejszczak, partner w kancelarii Sąuire Sanders Wiater). Zgodnie z postanowieniami traktatu akcesyjnego, ograniczenia te mają obowiązywać od l stycznia 2008 r., przy czym kolejne redukcje globalnych poziomów emisji przewidziano na 2010 i 2012 rok.
Cele pośrednie co do emisji dwutlenku siarki, które ma osiągnąć Polska, stawiają nasz kraj w dużo gorszej sytuacji, niż wynikałoby to z postanowień samej dyrektywy. "Paradoksalnie przewiduje ona dla nas mniej rygorystyczne poziomy emisji dwutlenku siarki. Tak więc istota okresu przejściowego, która z natury rzeczy sprowadza się do umożliwienia danemu państwu członkowskiemu ewolucyjne osiągnięcie poziomów wymaganych przez prawo europejskie, w tym przypadku została wypaczona, a konsekwencje tego faktu mogą negatywnie wpłynąć na całą naszą gospodarkę" mówi Paweł Grzejszczak.
Bezwarunkowe wprowadzenie dyrektywy LCP może doprowadzić do konieczności wycofania nawet 54 proc. mocy polskiego sektora elektroenergetycznego. W takiej sytuacji część z 32 mld zł, które już zostały wydane na modernizacje przedłużające żywotność obiektów do 2015 i 2025 roku, mogłaby pójść na marne. W bardzo wielu przypadkach polskie instalacje do produkcji energii nie spełniają norm europejskich.
"Poziom zanieczyszczeń emitowanych przez krajowy sektor wytwórczy znacznie odbiega od dopuszczalnego pułapu uzgodnionego dla Polski w dyrektywie. Wysoki poziom zanieczyszczeń wynika z tego, że w u nas wciąż dominują elektrownie i elektrociepłownie węglowe. Stosowane technologie w 97 proc. oparte są na spalaniu węgla" (Daniel Boniecki, partner, lider Pionu Energii Elektrycznej i Gazu Ziemnego w Europie Środkowej i Wschodniej McKinsey & Company). Wprowadzenie dyrektywy w terminach przez nią określonych doprowadzi do zamknięcia starych elektrowni, których modernizacja będzie nieopłacalna, a w dalszej perspektywie będzie skutkowało niedoborem energii w Polsce pod koniec pierwszej dekady XXI wieku. Zbyt mała podaż prądu spowoduje gwałtowny skok cen energii, który wymusi ograniczenie popytu i odbije się na konkurencyjność całej gospodarki.
Spełnienie wymagań stawia na porządku dziennym także problem niezbędnych inwestycji, które i tak, nawet gdyby je rozpoczęto, nie uchronią nas przed zarzutem naruszenia pierwszego z pośrednich celów ograniczenia emisji przypadających w 2008 r. "Szacuje się, że w latach 2008-20 wielkość nakładów może wynieść nawet do 11 mld EUR. W skali roku stanowi to niemal podwojenie dotychczasowych inwestycji sektora wytwórczego" (Daniel Boniecki, partner, lider Pionu Energii Elektrycznej i Gazu Ziemnego w Europie Środkowej i Wschodniej McKinsey & Company).
Źródło: "Czyste powietrze kosztuje", autor: Anna Leder, "Puls Biznesu, 12 września 2005 r.